Kolejna wyprawa "po pieczątkę". Tym razem poważniejsza trasa bo aż 11,5km, pętelka z Olchowca na Baranie.
cerkiew grekokatolicka pw. Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja |
Ciekawostką są witrażowe szkiełka wkomponowane w ramiona krzyży na kopułach
Chociaż dzień był wręcz upalny, w lesie panował przyjemny chłód.
I oto już jesteśmy na Przełęczy Beskid. Teraz szlak będzie wiódł granicą polsko-słowacką.
A oto i słupki graniczne
A oto cel wędrówki
Pieczątka nieco niewyraźna, ktoś zapomniał zamknąć pojemniczek z tuszem.
Nawet w górach nie brak idiotów
Schodząc do Olchowca napotkaliśmy niebieską ślicznotkę - nadobnicę alpejską
Cerkiew od strony Kolonii Olchowiec
Na zakończenie jeszcze tradycyjny kącik botaniczny:
skrzyp błotny
krwawnica pospolita
czarcikęs łąkowy
Oczywiście po drodze było trochę marudzenia Laury i niezliczone przystanki ale jakoś udało nam się pokonać tę trasę. Do odznaki trzeba jeszcze pokonać jedną tak długą trasę - na Wątkową. Pojedziemy tam pewnie jak Laura popracuje trochę nad kondycją :)
Pozdrawiam serdecznie
Brawa dla Laury, dzielna turystka. Ładna cerkiewka, a szczególnie ciekawe te krzyże pięknie mienią się w słońcu.
OdpowiedzUsuńPouczający kącik botaniczny. Pozdrawiam serdecznie
Dzielna Laura, to spora odległość dla dziecka, ciociu, nie szalej, żeby jej nie zniechęcić:-) Też ostatnio oglądałam czarcikęsy, ale na Ukrainie, w Beskidzie Skolskim, na naszej łące pogórzańskiej chyba ich nie ma, zresztą zobaczyłam je chyba po raz pierwszy w życiu, bo musiałam sprawdzać w necie, czy to na pewno one:-) Jaki ładny widok, cerkiewka i łemkowska chyża, a krzyże z kolorowymi szkiełkami to chyba coś niespotykanego; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAleksandro - to podobno jedyne w Niskim takie krzyże. Sam Olchowiec jest maleńką wioską w środku beskidzkich lasów, dlatego nie mam tu zasięgu, droga jest prawie pusta a cisza aż dzwoni w uszach.
OdpowiedzUsuńMaryniu - zdobywanie odznaki było pomysłem Laury ;) Trochę marudziła po drodze, zrobiliśmy chyba ze 20 postojów, ale może to nie tylko długa trasa była temu winna ale i niewyspanie młodej turystki. Z emocji wstała o piątej...
Przyznam, że pierwszy raz widziałam czarcikęsy, najpierw z daleka wydawało mi się, że to przegorzany.
Pozdrawiam Was serdecznie