Cztery dziewczyny z Beskidu reaktywowały internetowy Magazyn z Beskidu Niskiego. Warto tu zajrzeć klik - ciekawe artykuły, piękne zdjęcia - a później wyruszyć w Beskid.
niedziela, 16 czerwca 2019
niedziela, 2 czerwca 2019
Majówka przewodnicka
Ostatnią sobotę maja miałam przyjemność spędzić w Uhercach Mineralnych, na majówce dla przewodników i ich rodzin. Ja oczywiście to ta "rodzina", bo przewodnikiem jest moja siostra :)
Do końca nie było pewne czy pojedziemy, bo u nas cały tydzień lało, nawet po drodze Lesko powitało nas niemiłą mżawką. Na szczęście zanim wsiedliśmy do drezyn, rozpogodziło się.
Pierwszym punktem programu była przejażdżka drezynami rowerowymi. Bardzo podoba mi się budynek stacji.
Drezyny są dość ciężkie, ważą ponad sto kg, do tego należy doliczyć balast w postaci pasażerów. Trzeba się trochę namęczyć, żeby ją rozpędzić a już zwłaszcza, gdy trasa wiedzie lekko pod górę, jak na naszej trasie do Jankowców.
Mieliśmy nawet okazję przejechać przez tunel
Widok z trasy na uherczański kościół
Kolejnym punktem programu był spacer do wodospadu na Olszance, który jest podobno najszerszym w regionie (38m)
Szczęśliwe krowy :)
Odwiedziliśmy też cmentarz z I wojny światowej
Taki widoki roztaczają się z cmentarnego wzgórza. Mogą je także podziwiać osadzeni w więzieniu u podnóża góry.
Niszczejący dwór obronny Herbutów
Kościół pw. św. biskupa Stanisława
I nareszcie, ku radości Jaśka, trafiliśmy do Bieszczadzkiej Szkoły Rzemiosła.
Trudno go było oderwać od lepienia z gliny :)
Oryginalny abażur :)
Lekcja kaligrafii
A na koniec pieczenie proziaków
Na koniec było jeszcze ognisko i występ Piotra Rogali "Rogalika" ale my musieliśmy już wracać, bo niewprawny szofer nie chciał wracać po zmroku. To był dzień pełen wrażeń, duża w tym zasługa pana Demkowicza, właściciela drezyn i szkoły oraz pana Orłowicza, przewodnika, raczącego nas opowieściami o historii Ucherzec. Kto by pomyślał, że maleńkie Uherce mają tyle atrakcji, warto się tu zatrzymać jadąc w Bieszczady.
Do końca nie było pewne czy pojedziemy, bo u nas cały tydzień lało, nawet po drodze Lesko powitało nas niemiłą mżawką. Na szczęście zanim wsiedliśmy do drezyn, rozpogodziło się.
Pierwszym punktem programu była przejażdżka drezynami rowerowymi. Bardzo podoba mi się budynek stacji.
Drezyny są dość ciężkie, ważą ponad sto kg, do tego należy doliczyć balast w postaci pasażerów. Trzeba się trochę namęczyć, żeby ją rozpędzić a już zwłaszcza, gdy trasa wiedzie lekko pod górę, jak na naszej trasie do Jankowców.
Mieliśmy nawet okazję przejechać przez tunel
Widok z trasy na uherczański kościół
Kolejnym punktem programu był spacer do wodospadu na Olszance, który jest podobno najszerszym w regionie (38m)
Szczęśliwe krowy :)
Odwiedziliśmy też cmentarz z I wojny światowej
Taki widoki roztaczają się z cmentarnego wzgórza. Mogą je także podziwiać osadzeni w więzieniu u podnóża góry.
Niszczejący dwór obronny Herbutów
Kościół pw. św. biskupa Stanisława
I nareszcie, ku radości Jaśka, trafiliśmy do Bieszczadzkiej Szkoły Rzemiosła.
Trudno go było oderwać od lepienia z gliny :)
Oryginalny abażur :)
Lekcja kaligrafii
A na koniec pieczenie proziaków
Na koniec było jeszcze ognisko i występ Piotra Rogali "Rogalika" ale my musieliśmy już wracać, bo niewprawny szofer nie chciał wracać po zmroku. To był dzień pełen wrażeń, duża w tym zasługa pana Demkowicza, właściciela drezyn i szkoły oraz pana Orłowicza, przewodnika, raczącego nas opowieściami o historii Ucherzec. Kto by pomyślał, że maleńkie Uherce mają tyle atrakcji, warto się tu zatrzymać jadąc w Bieszczady.
Subskrybuj:
Posty (Atom)