Szłyśmy od Rozstajnego, które powitało nas deszczem. Na szczęście nie były to intensywne opady, dlatego zdecydowałyśmy się na wędrówkę.
Kapliczka św. Rodziny. Niestety twarz Jezusa mocno zniszczona
Św. Mikołaj z postumentu
Symboliczne drzwi chyży z numerem 36, upamiętniające mieszkańców Nieznajowej
Gdy doszłyśmy do centrum dawnej wsi, deszcz ustał
Widoczne w głębi pogorzelisko bo bacówce MPN, ktora spłonęła w 2018r.
Przekraczamy potok Zawoja
Nie sprawdziłyśmy czy to książę :)
Niestety brama prowadząca na nieznajowski cmentarz się przewróciła
Obok cmentarza podobno zachowała się podmurówka XVIII-wiecznej cerkwi pw. św. Kosmy i Damiana, jednak chaszcze skutecznie zniechęciły nas do poszukiwań.
Na przydrożnej skarpie wielki pająk przygotował sobie mieszkanie
Tu ścieżka dochodzi do dość stromego brzegu potoku. My wróciłyśmy się kilka metrów i skręciłyśmy w lewo, tam ścieżka oznaczona niebieską kropką schodzi łagodnie do potoku. Przy okazji zrobiłam zdjęcie powyższej kapliczki z figurą Matki Bożej z nieco innej perspektywy.
Przyczółek dawnego mostu
Dziewannowe łąki
A my wchodzimy do lasu w poszukiwaniu kapliczki domkowej na granicy z Wołowcem. Trzeba tylko dwa razy przejść przez potok i dochodzi się do wyremontowanej kapliczki.
To był ostatni punkt wycieczki, wracamy tą sama drogą. Gdy tylko wyszłyśmy z lasu, rozpogodziło się.
Czy to trznadel?
Jeszcze tylko pamiątkowa pieczęć
Ostatni rzut oka na malownicze łąki
I znów jesteśmy w Rozstajnem :)
Pozdrawiam serdecznie