środa, 29 października 2014

Hej, las rymanowski...

Kolejną niedzielę spędziłyśmy w lesie i to nie byle jakim, bo opiewanym przez samego Stanisława Wyspiańskiego




Hej, las rymanowski za mgłą,
a mnie dzisiaj jechać do Krakowa
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
czemuż mi to oczy zaszły łzą,
czemuż słońce za chmury się chowa?
Hej, gospodarz myje powóz na drogę,
spakowane koszyska już stoją,
jeno rozpierzchłych myśli sprząc nie mogę
ni w podróżny tobołek związać żałość moją.
Jeden mi się podobał ten las, jako ściana
stał przede mną posępny, dumny, tajemniczy,
była weń uroczystość set-letnia chowana,
milczał, a mnie zdawało się, że pieśnią krzyczy.
Że tam stały w stal zbroic rycerze zakute,
ślepcy, króle i giermki, i lirni, i dziady,
że kniaź Kiejstut, gdy swoją poimał Birutę,
tak mnogie może wodził w orszaku gromady -
Czemuż stoją i patrzą, i za mną się wleką,
Chór tajemny, ponury, przeszłości przeklętej,
czego chcą - ?! - Boże - czegoż łzy po twarzy cieką -
ja nie rozumiem ich - nie jestem święty.
Bądźcie zdrowe, przeszłości uroczyste cienie,
wszak żywym jest świat żywy, a Sztuką świat myśli.
I kniaź, i zbrojne roty - - to było marzenie - - -
- - - - - - - - - - - -
Tak wszelką wielkość duszy cenzor mały skryśli.


( http://literat.ug.edu.pl/wyswier/007.htm )





Być może poetę zainspirowały opowieści o pobliskim Zamczysku, podobno przed wiekami stał tam warowny gród strzegący kupieckiego szlaku.
Fragmenty tego wiersza recytowałam na jakiejś kolonijnej uroczystości w zamierzchłych czasach, pamiętam go do dziś



My powędrowałyśmy na Wołtuszową

w dole rymanowskie osiedle Na Słoneczmym Stoku i domy pod wyciągiem a na horyzoncie Krosno



Większość drzew zgubiła już liście, spóźniłyśmy się o jakieś dwa tygodnie







Mimo niedzieli i pięknej pogody niewiele osób poszło w nasze ślady. Pewnie bardziej zainteresował ich targ staroci na deptaku. A w lesie cicho i pięknie

czas na deser :)

w oddali Cergowa






jesienne szelszczenie :)
 

Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 23 października 2014

Góra Grzywacka

Zupełnie niespodziewanie zwolniło mi się niedzielne popołudnie a ponieważ media trąbiły, że to ostatni ciepły weekend tej jesieni, pognałyśmy z Nuną jej rakietą w plener. Kierunek - Grzywacka, start w Kątach.
Żeby nie było nudno, wchodziłyśmy ścieżką rowerową skracając sobie drogę "krowią ścieżką", mocno błotnistą :)




Mimo słońca, widoczność była kiepska, jak to mówią synoptycy " zbliżała się wilgotna masa powietrza :)"










Nad lasem widać już wieżę


A na wieży Nuna walczy z porywistym wiatrem :)


w dole Kąty






za lasem rożek Cergowej
Stary Żmigród


Nasyciwszy oczy widokami przysiadłyśmy przy kaplicy na mały deser. Szarlotka w plenerze smakowała wybornie :) Schodziłyśmy już szlakiem, dużo wygodniejszym od krowich dróżek.



Wracając wstąpiłyśmy jeszcze na Wzgórze 534





nad Duklą góruje Cergowa


Synoptycy mieli rację, nadeszła plucha a złota jesień już tylko na zdjęciach.

Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 16 października 2014

Jesienne Tatry

Korzystając z pięknej aury pojechaliśmy w Tatry. W planach był Wołowiec, słynący z pięknych widoków na Tatry Zachodnie.
Wyruszyliśmy Doliną Chochołowską, skracając sobie wędrówkę jazdą wagonikiem. Jeszcze chwila i jesteśmy na Polanie.



kaplica św. Jana Chrzciciela

Przy schronisku robimy sobie krótką przerwą na śniadanie i pełni energii wdrapujemy się pięknym lasem na Grzesia.





I już podziwiamy widoki z Grzesia - z lewej Kominiarski Wierch, Ornak a bliżej Trzydniowański

od Rakonia idą chmury


wciąż widoczne ślady zimowej wichury
w dole Chochołowska

Zostawiamy słonecznego Grzesia i idziemy dalej ku Rakoniowi skrytemu w chmurach






Panorama z Długiego Upłazu



Ta seledynowa kropka z prawej strony to Nuna :)


To niesamowite, jak szybko zmienia się pogoda w górach. Na Grzesiu było lato a na Rakoń wchodziliśmy z wielkim trudem, walcząc z porywistym wiatrem.



Rakoń

Niestety Wołowiec schował się chmurze, skróciliśmy więc wędrówkę i zeszliśmy do Chochołowskiej



rzut oka na słowacką stronę, bystre oko dostrzeże jeziorko 



Mimo niezrealizowanego planu wycieczka była udana, pogoda dopisała. A Wołowiec poczeka, widocznie w tym roku mamy szczęście do szczytów skrywających się w mgłach i chmurach :)

Pozdrawiam serdecznie