czwartek, 2 maja 2019

O tym, jak nie dotarłyśmy na warsztaty botaniczne

Majówka to zawsze wielka, pogodowa loteria. Od kilku już lat nie robię wielkich planów wyjazdowy na te dni, bo zazwyczaj pogoda płata mi figle (np. śnieg na Wetlińskiej 1.05. ;) ). Dlatego i w tym roku nie wybrałam się daleko, bo tylko w ukochany Beskid Niski.
Magurski Park Narodowy zorganizował w kilku miejscach ciekawe warsztaty, między innymi botaniczne. Ponieważ odbywały się dopiero o 16.00, pojechałyśmy najpierw do Świerzowej Ruskiej. Wyjeżdżałyśmy w ulewnym deszczu, jakby niebo nam mówiło - a wy dokąd? Jednak z prognoz  wynikało, że w okolicach Krempnej ma być pogodnie i rzeczywiście tak było - już za Miejscem Piastowym wypogodziło się i piękna pogoda towarzyszyła nam do wieczora.

A po drodze mijałyśmy piękne cerkwie

w Chyrowej


A na górze tra już wypas


W Kotani







W Świątkowej Wielkiej





I oto jesteśmy w Świerzowj Ruskiej. O historii wsi można przeczytać między innymi tutaj



Byłam już tutaj  późną jesienią idąc od Bacówki w Bartnem.


Przedwojenne zdjęcia robią ogromne wrażenie, po kilkudziesięciu latach ludna wieś objął we władanie las.




Najwięcej czasu spędziłyśmy na cmentarzu, położonym na wzniesieniu po lewej stronie drogi, tuż na początku wsi.




Zachowało się tu całkiem sporo nagrobków




i resztki cerkiewnej kopuły na pobliskim cerkwisku.


Ale też to miejsce osłonięte od wiatru stało się siedliskiem wielu ciekawych roślin:

Barwinek


Młodziutki skrzyp


Wstydliwe pastorały paproci


A największe wrażenie zrobiły na nas łany lulecznicy kraińskie,


przed którą padłyśmy na kolana


aby wykonać kilkaset zdjęć :)





Dalej wędrujemy przez beskidzkie błoto


mijając po drodze nieliczne pamiątki po Łemkach, jak ta kapliczka Świętej Rodziny


i Św. Mikołaja


Zdziczały sad


Kwitnąca tarnina


Resztki podmurówki


Kapliczka Matki Boskiej z Dzieciątkiem


Krzyż przydrożny



Piwnica



Ileż to żab z tego będzie!




Potok Świerzówka


Chciałam sfotografować rzeżuchę łąkową a tu pod obiektyw wleciał mi taki dziwny owad




Bardzo dużo tych zdjęć ale to dlatego, że zamiast planowanych dwóch godzin spędziłyśmy tam ponad cztery. Eh, puścić zielarki w Beskid :) I tak to nie dotarłyśmy do Jaworza na warsztaty.

Wracając zatrzymałyśmy się jeszcze przy cerkwi w Świątkowej Małej








Dziękuję za cierpliwość :)