poniedziałek, 22 grudnia 2014

Bieszczadzka choinka

Miłą tradycją krośnieńskiego oddziału PTTK jest ubieranie choinki na Tarnicy w ostatni przedświąteczny weekend. Imprezę wymyśliła cztery lata temu pani Jola. Wtedy chętnych do ubierania drzewka dla bieszczadzkiej fauny było zaledwie osiemnaście osób. Wczoraj było nas osiemdziesiąt plus grupa z przemyskiego oddziału.
Z niepokojem obserwowałam prognozy pogody, wciąż zapowiadano dodatnie temperatury i ani milimetra śniegu! Jakże to, choinka bez śniegu? Na szczęście pod koniec zeszłego tygodnia pojawiła się iskierka nadziei - w nocy z soboty na niedzielę w okolicach Ustrzyk Górnych miał być mróz i ... śnieg!!! I chyba św. Antoni, patron podróżujących wstawił się za nami, bo Bieszczady powitały nas cieniutką warstwą białego puchu.



Na szczyt wdrapywaliśmy się z Wołosatego i jak to zwykle w Bieszczadach bywa, w lesie było cicho a powyżej wicher urywał głowy.





Nie przeszkodziło nam to jednak w w ubieraniu drzewek tuż pod Siodłem



Oczywiście ozdoby jadalne :) W tym roku królowała słoninka



Grzecznym dzieciom św. Mikołaj (czyli miłościwie nam panujący Prezes) rozdawał lizaki


Walcząc z wichrem i śniegiem zalepiającym oczy wdrapujemy się na szczyt



Szeroki Wierch

Siodło pod Tarnicą


Po trzech minutach na szczycie (dłużej nie dało się wytrzymać) i wykonaniu pamiątkowych zdjęć schodzimy.





Na dole czekał na nas grill z kiełbaską (wegetarian nie uwzględniono niestety) ale za to rozgrzałyśmy się z Nuną "witaminą CI" czyli eksperymentalną nalewką cytrynowo-imbirową :)



Pozdrawiam serdecznie :)

sobota, 15 listopada 2014

Opołonek

Tytuł tego posta powinien brzmieć: "Gdzie diabeł nie może, tam Mauzera pośle" bo to właśnie dzięki uporowi miłościwie nam panującego Prezesa krośnieńskiego oddziału PTTK udało nam się tam znaleźć. Aby uzyskać zgodę Parku poruszył dosłownie niebo i ziemię, dostaliśmy nawet błogosławieństwo Prezydenta Komorowskiego, który obdarzył nas na tę okoliczność kotylionami i znaczkami "25-wolności"



Tak więc zaopatrzeni w stosowne zgody, pod opieką ratowników z Bieszczadzkiej Grupy GOPR, udaliśmy się uczcić Święto Niepodległości w miejscu niezwykłym. Otóż w latach 20-tych ubiegłego wieku do Sianek zawitał sam Marszałek Józef Piłsudski i z grupą dzieci poszedł na wycieczkę na Skałę Dobosza, znajdującą się na zachodnim wierzchołku Opołonka. Dziś Skała znajduje się po ukraińskiej stronie.



Tym razem ominęliśmy Beniową i ruszyliśmy do grobów Stroińskich, dawnych właścicieli Sianek



Kaplica zyskała nowy dach.


Litery na płycie nagrobnej hrabiego Franciszka Stroińskiego są już ledwo czytelne




Kolejny przystanek - Wierszek z widokiem na ukraińskie Sianki






Patrząc na nieliczne zabudowania dzisiejszych Sianek trudno uwierzyć, że przed wojną był to prężnie się rozwijający ośrodek letniskowy:

"Sianki jako wieś letniskowa swój największy rozkwit przeżyła w połowie lat 30 XX wieku. Znajdowało się w Siankach 10 domów letniskowych, 6 pensjonatów, kwatery prywatne, przepiękne luksusowe schronisko Przemyskiego Towarzystwa Narciarskiego oraz dwa inne schroniska. Licząc miejsca noclegowe - było ich około 2 tysiące, tyle Sianki mogły przyjąć turystów. Oprócz miejsc noclegowych było kilka restauracji, bufet kolejowy, 7 sklepów spożywczych, piekarnia, orkiestra sezonowa, biblioteka, scena amatorska, korty tenisowe, boiska do siatkówki i koszykówki no i oczywiście dancingi. W zimie można było skorzystać z wspaniałych terenów narciarskich, skoczni narciarskiej oraz toru saneczkowego". (http://www.twojebieszczady.net/zj/sianki.php)


Wędrujemy dalej wzdłuż Sanu aż do obelisku oznaczającego jego źródła ( choć badania dr Wojciecha Krukara dowiodły, że to jest tylko dopływ Sanu, jego rzeczywiste źródło jest na stokach Piniaszkowego, po ukraińskiej stronie).











Dalej wędrujemy już poza szlakiem, pasem granicznym,



przez bezlistny, bukowy las



jeszcze tylko ostre podejście



i jesteśmy u celu :)

Dekorujemy słupek graniczny, robimy sobie pamiątkowe zdjęcia






widok na ukraińską stronę



Jeszcze tylko tęskne spojrzenie na kolejny niedostępny szczyt - Kińczyk Bukowski




i wracamy z nadzieją, że kiedyś uda nam się wejść i tam.

Pozdrawiam serdecznie

poniedziałek, 10 listopada 2014

Żurpy i lejenie

Przydługi i nieprzyzwoicie ciepły weekend wygonił nas na spacer




Kręta ścieżka zaprowadziła nas do lasu






Szczerbaty Jasiek (z nieodłączną piłką, bierze ją nawet do łóżka) na próżno poszukiwał "żurpów i lejeni"



Nawet pies tropiący ich nie znalazł





Ale spacer był bardzo przyjemny, cudownie szurało się w stertach liści :)


Pozdrawiam serdecznie

środa, 29 października 2014

Hej, las rymanowski...

Kolejną niedzielę spędziłyśmy w lesie i to nie byle jakim, bo opiewanym przez samego Stanisława Wyspiańskiego




Hej, las rymanowski za mgłą,
a mnie dzisiaj jechać do Krakowa
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
czemuż mi to oczy zaszły łzą,
czemuż słońce za chmury się chowa?
Hej, gospodarz myje powóz na drogę,
spakowane koszyska już stoją,
jeno rozpierzchłych myśli sprząc nie mogę
ni w podróżny tobołek związać żałość moją.
Jeden mi się podobał ten las, jako ściana
stał przede mną posępny, dumny, tajemniczy,
była weń uroczystość set-letnia chowana,
milczał, a mnie zdawało się, że pieśnią krzyczy.
Że tam stały w stal zbroic rycerze zakute,
ślepcy, króle i giermki, i lirni, i dziady,
że kniaź Kiejstut, gdy swoją poimał Birutę,
tak mnogie może wodził w orszaku gromady -
Czemuż stoją i patrzą, i za mną się wleką,
Chór tajemny, ponury, przeszłości przeklętej,
czego chcą - ?! - Boże - czegoż łzy po twarzy cieką -
ja nie rozumiem ich - nie jestem święty.
Bądźcie zdrowe, przeszłości uroczyste cienie,
wszak żywym jest świat żywy, a Sztuką świat myśli.
I kniaź, i zbrojne roty - - to było marzenie - - -
- - - - - - - - - - - -
Tak wszelką wielkość duszy cenzor mały skryśli.


( http://literat.ug.edu.pl/wyswier/007.htm )





Być może poetę zainspirowały opowieści o pobliskim Zamczysku, podobno przed wiekami stał tam warowny gród strzegący kupieckiego szlaku.
Fragmenty tego wiersza recytowałam na jakiejś kolonijnej uroczystości w zamierzchłych czasach, pamiętam go do dziś



My powędrowałyśmy na Wołtuszową

w dole rymanowskie osiedle Na Słoneczmym Stoku i domy pod wyciągiem a na horyzoncie Krosno



Większość drzew zgubiła już liście, spóźniłyśmy się o jakieś dwa tygodnie







Mimo niedzieli i pięknej pogody niewiele osób poszło w nasze ślady. Pewnie bardziej zainteresował ich targ staroci na deptaku. A w lesie cicho i pięknie

czas na deser :)

w oddali Cergowa






jesienne szelszczenie :)
 

Pozdrawiam serdecznie