Maj się kończy a ja jeszcze opublikowałam relacji z majówkowej wyprawy na Suliłę. Nadrabiam więc zaległości.
Zdobycie Korony Ziemi Sanockiej to pomysł mojej siostry, mający zachęcić szarańczę do wędrówek. Inicjatywa ciekawa i godna uwagi tym bardziej, że wśród szczytów do zdobycia jest wiele mało popularnych.
Na początek wybrałam Suliłę, bo chciałam ją zobaczyć w wiosennej odsłonie.
Pomysł był taki, aby wejść na szczyt nad cerkwi i grzbietem dojść do Suliły, podziwiając widoki.
Wracając zatrzymaliśmy się w Komańczy, dziwnie pustej mimo długiego weekendu. Pan w barze Eden powiedział nam, że w całych Bieszczadach jest bardzo mało turystów, wielu odwołało rezerwacje z obawy przed wojną w Ukrainie.