czwartek, 1 maja 2025

Kolanin

Celem naszej majówkowej mikrowyprawy był Kolanin. Wyruszyliśmy ze Świątkowej, troszkę na przełaj, skracając sobie drogę.






Ścieżka doprowadziła nas do leśnej drogi na Ostrysz, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę przy schronie turystycznym. Stamtąd szlak prowadzi łagodnym podejściem na szczyt Kolanina.








Widok ze szczytu

Zejście do drogi Desznica - Świątkowa Wielka okazało się tak strome, jak to opisują przewodniki. I chyba rzeczywiście jest to najbardziej strome zejście/podejście w całym Beskidzie Niskim. Potem już szliśmy nudnym asfaltem do Świątkowej.




Z daleka Kolanin prezentuje się całkiem niewinnie.


Młodzież odpoczywa przy przydrożnej kapliczce.


Korzystając z okazji poszłam jeszcze do Świerzowej Ruskiej sprawdzić, czy kwitną lulecznice 










kwitnący barwinek


makieta cerkwi i pozostałości cerkiewnej bani


świerzowski cmentarz niebawem zaniebieszczy się chabrami miękkowłosymi


Na samym końcu cmentarza czekała mnie botaniczna nagroda - łan lulecznicy kraińskiej. 

I choć nieprzywykłe do tak ekstremalnych ścieżek łydki bolały mnie dwa dni, wyprawę uważam za bardzo udaną :)

Pozdrawiam serdecznie

sobota, 22 lutego 2025

Ferie w Beskidzie - Góra Grzywacka

 Bezśnieżne ferie zimowe bywają nudne, dlatego wzięłyśmy Laurę na Górę Grzywacką. Poszłyśmy z Kątów drogą krzyżową.


Stacje drogi krzyżowej nawiązują do lokalnej architektury.


Na przeciwległym wzgórzu widać niedawno wybudowana wieżę widokową w Desznicy



A tu widać moją "ulubioną", bardzo krętą i stromą drogę do Krempnej


Widać już cel naszej wędrówki







W zacienionych miejscach przetrwały jeszcze resztki śniegu.

Laura chciała być pierwsza na wieży, niestety wiało tak mocno, że cała konstrukcja mocno się chwiała i odwagi wystarczyło jej tylko na wejście do połowy wysokości.








A tu zza lasu nieśmiało wygląda rożek Cergowej




Ostatni rzut oka na wieżę i wracamy do samochodu pozostawionego pod kościołem w Kątach.

Pozdrawiam serdecznie :)

sobota, 19 października 2024

Połonina Wetlińska

 Kiedy to byłyśmy ostatnio w Bieszczadach? Hm, chyba dawno temu. Dlatego korzystając z pięknej pogody pomknęłyśmy sprawdzić, co się zmieniło na Połoninie Wetlińskiej.

Biedna Nuna, która nie lubi wstawać wcześnie, musiała wstać przed 5 a i po drodze nie było dane się jej zdrzemnąć, bo sarny postanowiły sprawdzić mój refleks i stan hamulców w moim małym żuczku. Na szczęście obyło się bez ofiar.


Wyruszyłyśmy z Przełęczy Wyżnej.

Po remoncie szlak zamienił się w... autostradę. Teraz swobodnie może tędy przejechać terenówka z dostawą do chatki, o czym przekonałyśmy się po wejściu na szczyt.


Trafiłyśmy chyba na szczyt wyzłocenia buków. Nie mogłam się napatrzyć na to szaleństwo kolorów







Nie wchodziłyśmy do wyremontowanej chatki. Wystarczyła nam herbata z termosu



 Koci gospodarz korzystał z kąpieli słonecznych.


widok na wschód: Połonina Caryńska z Tarnicą w tle



takie cudo znalazłam na ścieżce



Ruszamy w dalsza drogę



Tym razem Nuna znalazła kamyk z aniołem


Chatka znika w oddali



Przed nami mozolna wspinaczka po schodach


ale ten widok rekompensuje wszystkie trudy



miłośniczka botaniki nawet na skałach wypatrzy ciekawy okaz (widłak goździsty)


Nuna :)


widok na Smerek



Przełęcz Orłowicza. Na Smerek już nie weszłyśmy w obawie, że nie zdążymy zejść do auta przed zmrokiem. 



Wracałyśmy tą samą drogą










jeszcze tylko ostatni rzut oka na Połoniny




prawie 32 tys kroków, niezły wynik :)



Pozdrawiam serdecznie :)