Bezśnieżne ferie zimowe bywają nudne, dlatego wzięłyśmy Laurę na Górę Grzywacką. Poszłyśmy z Kątów drogą krzyżową.
Stacje drogi krzyżowej nawiązują do lokalnej architektury.
A tu widać moją "ulubioną", bardzo krętą i stromą drogę do Krempnej
Widać już cel naszej wędrówki
W zacienionych miejscach przetrwały jeszcze resztki śniegu.
Laura chciała być pierwsza na wieży, niestety wiało tak mocno, że cała konstrukcja mocno się chwiała i odwagi wystarczyło jej tylko na wejście do połowy wysokości.
A tu zza lasu nieśmiało wygląda rożek Cergowej
Ostatni rzut oka na wieżę i wracamy do samochodu pozostawionego pod kościołem w Kątach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz