czwartek, 16 października 2014

Jesienne Tatry

Korzystając z pięknej aury pojechaliśmy w Tatry. W planach był Wołowiec, słynący z pięknych widoków na Tatry Zachodnie.
Wyruszyliśmy Doliną Chochołowską, skracając sobie wędrówkę jazdą wagonikiem. Jeszcze chwila i jesteśmy na Polanie.



kaplica św. Jana Chrzciciela

Przy schronisku robimy sobie krótką przerwą na śniadanie i pełni energii wdrapujemy się pięknym lasem na Grzesia.





I już podziwiamy widoki z Grzesia - z lewej Kominiarski Wierch, Ornak a bliżej Trzydniowański

od Rakonia idą chmury


wciąż widoczne ślady zimowej wichury
w dole Chochołowska

Zostawiamy słonecznego Grzesia i idziemy dalej ku Rakoniowi skrytemu w chmurach






Panorama z Długiego Upłazu



Ta seledynowa kropka z prawej strony to Nuna :)


To niesamowite, jak szybko zmienia się pogoda w górach. Na Grzesiu było lato a na Rakoń wchodziliśmy z wielkim trudem, walcząc z porywistym wiatrem.



Rakoń

Niestety Wołowiec schował się chmurze, skróciliśmy więc wędrówkę i zeszliśmy do Chochołowskiej



rzut oka na słowacką stronę, bystre oko dostrzeże jeziorko 



Mimo niezrealizowanego planu wycieczka była udana, pogoda dopisała. A Wołowiec poczeka, widocznie w tym roku mamy szczęście do szczytów skrywających się w mgłach i chmurach :)

Pozdrawiam serdecznie

5 komentarzy:

  1. A Wołowiec będzie na zaczątek następnego sezonu, a może i wcześniej; ależ ładna trasa, Tatry przepiękne, nawet biegaczy przyuważyłam w krótkich galotkach; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak Maryniu, Tatry mnie urzekły. Ta biegnąca dziewczyna to prawdziwa twardzielka, biec w takim lodowatym wichrze to nie lada wyczyn!
      Dobrego tygodnia :)

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia, można by je wydać w albumie. Zresztą wszystkie zdjęcia na blogu są idealnie doświetlone, skadrowane. A Tatry - urzekające. Olbrzymie, czuje się respekt zwłaszcza przy tak zmiennej pogodzie jaka bywa późną jesienią. Plus jest taki, że o tej porze roku nie ma tłumów na szlakach :-) Pozdrawiam i czekam na więcej. Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze jedno, po każdym Twoim wpisie mam ochotę spakować rodzinkę i jechać tam gdzie byłaś. Szkoda, ze nie jest to takie łatwe. Może na starość, jak dzieciarnia wybędzie z domu będzie prościej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jeszcze dużo pracy przede mną zanim opanuję obróbkę raw-ów ale staram się :)
      Grzesia i Rakoń polecam na rodzinne wycieczki, Twoje dzieciaki na pewno sobie poradzą.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń