czwartek, 24 kwietnia 2014

We mgle, pleneru ciąg dalszy

Nie zrażeni kiepską pogodą ruszyliśmy na Połoninę Caryńską. Najpierw szliśmy przez las jakby żywcem wyjęty ze scenografii do Władcy Pierścieni



Niespodziewanie trafiłam na wawrzynka wilczełyko


Mgła w lesie gęstniała


Wyżej było zimowo





I oto mglisty szczyt, widoczność hmmmmm....



Odpoczywaliśmy na szczycie zastanawiając się, czy iść dalej czy wracać. Pogoda podjęła za nas decyzję, kiedy zaczęło się przejaśniać.





Rawki 
Ustrzyki Górne     


Jednak "okienko" dość szybko się zasłoniło i trzeba było wracać. Na pociechę wieczorem rozpaliliśmy ognisko.
Ostatniego dnia pogoda okazała się łaskawsza, wreszcie wyszło słońce i mogliśmy podziwiać Tarnicę spod schroniska.



I Caryńską w pełnej krasie


I wynurzającą się z mgły Holicę



Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy i trzeba było wracać. Jeszcze tylko czułe pożegnanie z gospodarzem Koliby, Spirytem



 i obowiązkowa kawa w Siekierezadzie





Wracając odwiedziliśmy kilka cerkwi ale o tym innym razem.

Pozdrawiam serdecznie :)

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, ze tak krótko. Trzeba kolejny plener zorganizować :)
      Serdeczności

      Usuń
  2. Takie rudości, prawie jak jesienne; Maniu, czy wiesz, że jeszcze nigdy nie byłam w legendarnej Siekierezadzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pierwszym razem jakieś kilkanaście lat temu Siekierezada zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Teraz za dużo tam turystów, więc najlepiej zagladnąć tam po sezonie

      Usuń