W zeszłym roku po raz pierwszy odwiedziłam Rumunię i obiecałam sobie, że na pewno tu wrócę. Gdy więc sanocki PTTK zamieścił na swojej stronie informację o wycieczce w Karpaty Marmaroskie, natychmiast się z Nuną zapisałyśmy. To było.... w grudniu 2014 :)
Czas szybko zleciał, dołączyła tez do nas Dagmara i oto w zeszły czwartek znów ujrzałyśmy znajomą tablicę:
I tutaj ważna uwaga dla odwiedzających Rumunię - ten piękny kraj nie należy do strefy Schengen, dlatego na granicy są sprawdzane dokumenty. Jednego pana spotkała przykra niespodzianka - miał nieważny dowód osobisty i nie wpuszczono go do Rumunii!
Podobnie jak w zeszłym roku pierwszy przystanek mieliśmy w Satu Mare, tutaj wymieniliśmy euro na leje i wypiwszy poranną kawę pojechaliśmy do Sapanty.
secesyjny hotel Dacia w Satu Mare |
nagrobek twórcy Wesołego Cmentarza w Sapancie |
Remontowana cerkiew znajdująca się na cmentarzu jest pokrywana kolorowymi dachówkami
I tym razem szukałam kilimu na ścianę ale jak zwykle okazało się, że te najładniejsze są w muzeum w Muzeum Etnograficznym w Syhocie Marmaroskim
Biżuteria koralikowa była noszona nie tylko przez nasze Łemkinie
A ten słowiański znak znak solarny można spotkać i u nas, m.in. w góralskich chałupach.
Nocowaliśmy tak jak poprzednio w miejscowości Borsa, tym razem trafił nam sie pokój z widokiem na majestatycznego Petrosula
Drugiego dnia poszliśmy w góry ale to już opowieść na osobny wpis :)
Jejku, jejku! nie zdzierżę! moja ukochana Rumunia w Manowcach! Maniu, cóż mogę powiedzieć ... zazdroszczę po cichutku, i cieszę się, że Ci się spodobał ten kraj; czekam na następny wpis; pozdrawiam dzielne Wędrowniczki.
OdpowiedzUsuńMaryniu było ciężko ( te odległości potrafią dać w kość) ale pięknie. Zaraziły mnie Twoje opowieści i zdjęcia Waldemara Czado, na pewno jeszcze tam wrócę :)
UsuńSerdeczności
Chciałbym tam pojechać...
OdpowiedzUsuńJa już tęsknię :)
UsuńA dlaczego ja nie zauważyłam Twego drugiego bloga? Biję się w piersi i wieczorkiem zacznę nadrabiać zaległości w czytaniu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń