wtorek, 21 stycznia 2014

Szarlotka w Murowańcu

Prezes krośnieńskiego oddziału PTTK jest otwarty na nasze propozycje i tym razem wcielił w życie pomysł Zbyszka - jedziemy do Zakopanego, kto chce idzie oglądać skoki a reszta do Murowańca a jak się da to i do Czarnego Stawu.
Wyjeżdżaliśmy o 5 rano, w deszczu i taksówkarz, który mnie wiózł na miejsce zbiórki bardzo się dziwił, że w taką pogodę się wybieram w góry. A tu niespodzianka - Zakopane przywitało nas niezłą pogodą, czasem nawet pokazało się słońce :)
Wyruszyliśmy z Kuźnic, żółtym szlakiem przez Dolinę Jaworzynkę


Wciąż jeszcze widać ślady działalności Ksawerego



Wdrapujemy się na Przełęcz między Kopami


Widok na Jaworzynkę...


i Zakopane, jak widać cały śnieg zgarnięto na skocznię :)



I w nagrodę majestatyczne szczyty górujące nad Halą Gąsienicową, nie podejmuję się podać nazw poszczególnych szczytów





Pogoda szybko się zmieniała, szczyty skryły się pod chmurami








A oto i Murowaniec


Większość jeszcze poszła do Czarnego Stawu Gąsienicowego  ale ja zostałam w schronisku, bo oczywiście przyszłam ostatnia :)


Słynna szarlotka, wychwalana przez pomysłodawcę wycieczki - w rzeczy samej godna polecenia.

Wracaliśmy Doliną Suchej Wody


Jadąc busikiem do Zakopanego, dziwiliśmy się, gdy w radiu ogłoszono przerwanie skoków z powodu deszczu. Nas tym razem deszcz łaskawie ominął.

Jeszcze tylko mały spacerek po Krupówkach, żeby sprawdzić, co się zmieniło w ciągu 15 lat, kiedy byłam tu ostatnio.







Co się stało z białym misiem??????






Wycieczka bardzo udana i Tatry tym razem łaskawsze, nie chowały się w mgłach i deszczu. Może to będzie udany początek sezonu 2014 :)

Pozdrawiam serdecznie

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Orszak Trzech Króli

W tym roku i Krosno doczekało się Orszaku Trzech Króli. Pomysłodawcą i organizatorem tego przedsięwzięcia był ksiądz Dariusz Wilk, dyrektor Katolickiego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego Zgromadzenia Św. Michała Archanioła w Krośnie. 
Najpierw była msza św. w kościele św. Piotra i Jana z Dukli a później kolorowy orszak wyruszył ulicami miasta na rynek.

Na orszak czekali królowie, anioły...


... i diabły


Dwaj królowie przybyli konno


a trzeci bryczką


Tuż za królami szła  roześmiana młodzież machając flagami


Radość udzieliła się też koniom :)




I w tak radosnym nastroju, śpiewając kolędy doszliśmy na rynek, gdzie najlepiej przebranym kolędnikom zostały przyznane nagrody.

Organizator - ks. Dariusz Wilk wraz z Królami i Św. Rodziną (dzieciątko jak najbardziej żywe)

jeszcze jedna Św. Rodzina





i... jeszcze jedna :)


wspólne kolędowanie (Turoń też śpiewał ;) )

jedyna okazja aby pogłaskać Turonia

Chyba pół miasta uczestniczyło w orszaku i sądząc po uśmiechach i gromkim śpiewie, byli zadowoleni.
Oby więcej takich inicjatyw :)

środa, 1 stycznia 2014

Moja pierwsza góra czyli rymanowskie sentymenty

Gdy miałam osiem lat, wysłano mnie na kolonię zdrowotną do Rymanowa Zdroju, ponieważ tamtejszy klimat ma zbawienny wpływ na górne drogi oddechowe a mnie często nękały anginy.



 Mieszkaliśmy w starym, drewnianym budynku o wdzięcznej nazwie Państwowy Dom Wczasów Dziecięcych, na zboczu Żabiej Góry i to pewnie Żabią można nazwać moja pierwszą górą, bo to właśnie tamtędy chodziliśmy ścieżką zdrowia na Wołtuszową.I pewnie stąd mój wielki sentyment do Rymanowa Zdroju i jego urokliwych pagórków.

PDWDz widziany ze ścieżki zdrowia

Wycieczkę kończyliśmy przy cerkwisku, bo według wychowawców dalej było niebezpiecznie - ku przestrodze przytaczano opowieść o pani, która wpadła do starej studni.

poniżej wśród drzew cerkwisko

Teraz po terenie dawnej wsi można spacerować bez obaw, stare studnie są zabezpieczone, teren uporządkowany, wyznaczone ścieżki, są też tablice informacyjne i ławki.
Korzystając z pięknej pogody poszłam dalej, ścieżką na Dział.





Od niedawna przebiega tędy nowy szlak Kurierów Beskidzkich Jaga - Kora, który wiedzie do Jasiela.



W lesie zachowały się jeszcze resztki śniegu

Celem mojej wycieczki była wilcza kapliczka, zwana też kurierską, z którą związana jest bardzo ciekawa historia






droga do Wisłoczka
Niestety, zimą szybko zapada zmierzch, dlatego zeszłam do Królika Polskiego tym bardziej, że zaczęło mocno wiać. Gdy robiłam zdjęcia na polach pod lasem, trudno było ustać na otwartej przestrzeni.

w dole zabudowanie Królika Polskiego, troszkę wyżej Bałucianka a nad nią po prawej Przymiarki, z lewej Cergowa





Idąc do Zdroju na autobus, odwiedziłam jeszcze cmentarz w Desznie, bo jakoś nigdy nie ma okazji żeby się tu zatrzymać w drodze do Jaślisk.



Przyjemnie było przespacerować się po długim świętowaniu, tylko trochę zimy brak. Nie pamiętam tak ciepłego grudnia, z temperaturą dochodząca do 10 stopni! Oby nowy rok przyniósł wreszcie prawdziwą zimę, czego Wam i sobie życzę :)