Słońce bezskutecznie próbowało się przebić przez czapę chmur
ciekawy klomb przed pensjonatem w Pilipowcu |
Dlatego też zrezygnowałam z dalszej wędrówki i wraz z kilkoma osobami pojechaliśmy do Bukowca oczekiwać na resztę grupy. Umilałam sobie oczekiwanie włóczęgą po wsi
Później się okazało, ze na górze widoczność była fatalna, nie ma więc czego żałować. Może następnym razem Borżawa będzie dla nas łaskawsza. Gdy wracaliśmy jak na ironię rozpogodziło się i z autobusu udało mi się uchwycić zachodzące słońce.
Na granicy w Użgorodzie padliśmy ofiarą nadgorliwości celników. Najpierw Ukraińcy kazali nam wysiąść i wnikliwie przeszukiwali autokar a później Słowakom zachciało się przeszukiwać nam bagaże. Nie tylko nas tak gorliwie sprawdzali, osobówkom też się dostało. Na szczęście nie znaleźli niczego podejrzanego i szczęśliwie wróciliśmy do domu.
Pozdrawiam serdecznie
Szengen to jednak błogosławieństwo dla turystów, no i, prawdę mówiąc, człowiek przez te kilka lat odzwyczaił sie od takiego traktowania na granicy; bo to nic innego, tylko zwykłe czepianie się, nas przetrzepali polscy celnicy w Krościenku, łącznie ze sprawdzaniem auta na kanale, i wyraźnie widzieli, że my turyści, a nie przemytnicy; mąż powiedział, że jego noga nie stanie po tamtej stronie granicy i jak na razie dotrzymuje słowa; szkoda, że pogoda nie dopisała, czasami tak jest, i nie mamy na to wpływu; dobrze, że szczęśliwie wróciliście do domu; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńZa bardzo się cieszyliśmy, że tak szybko będziemy w domu. Ale i tak nas pobieżnie sprawdzali, na sąsiednim pasie parze z osobówki kazali wszystko z bagażnika wyciągnąć a nie mieli walizek tylko mnóstwo torebek, worków, pokrowców itp. Po prostu nudzą się, mały ruch a to jeszcze była niedziela :)
UsuńDobrego tygodnia!
Ta pobieżność sprawdzania bagażu to chyba zasługa pana Leszka. Wystawił na blat buty w pięknym stanie-:)), tak jak życzyła sobie celniczka. Było bardzo niezadowolona.
OdpowiedzUsuńMoże trzeba było tak od razu - każdy kładzie ubłocone buty na ladę :)
Usuń