Była to też w pewnym sensie wycieczka sentymentalna bo odwiedziłam to miejsce dawno temu, z wycieczką szkolną. Pamiętam, jak mozolnie wspinaliśmy się pod górę (25 lat później już nie była tak stroma) i że nasz opiekun zachował się dość niefrasobliwie bo zgubił kilkoro dzieci w lesie. To dość nietypowe zachowanie dla nauczyciela, nie policzyć dzieci podczas kolejnego postoju. Gdy się zorientował, kazał nam zostać a sam wrócił szukać zaginionych. Dzieci okazały wielką przytomność, pozostając na miejscu poprzedniego postoju. O ile pamiętam, nauczyciela nie spotkały go z tego powodu nieprzyjemności.
Ścieżka zaczyna się tuż za sanockim Skansenem,
przy Królewskiej Studni, która wedle legendy pochodzi z czasów królowej Bony. Koń królowej stanął w tym miejscu a spod jego kopyt wytrysnęło źródło.
Wchodzimy w las i tak już będzie do końca trasy.
Kierunek wskazuje strzałka z wizerunkiem Orlego Kamienia
Okopy z czasów II wojny światowej
W przecince między drzewami widać sanocki zamek
Hen za lasem widać Sanok
A to widok po przeciwnej stronie, ku Lisznej
Oto i cel wędrówki
Ciekawe miejsce. Lubię takie klimaty. Ładną wycieczkę zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję za fotorelację. Chętnie pokonałbym tę trasę osobiście, ale cóż.
OdpowiedzUsuńAleksandro, Aniu - to popularne miejsce spacerów sanoczan. My byłyśmy tam w sobotnie wczesne popołudnie, wiec tłumów nie było. Przyjemna, leśna trasa z kilkoma miejscami widokowymi, polecam :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona trasa lat wczesnopanieńskich, bo miałam 2-letni życiowy epizod sanocki:-)
OdpowiedzUsuńSzliśmy kiedyś z mężem właśnie w przeciwną stronę, szlakiem przez Liszną, a potem do Tyrawy Wołoskiej. Bardzo mile wspominam te wyprawy, niektóre uwiecznione na blogu, byliśmy młodsi, i więcej sił było, i czasu, teraz jesteśmy starzy, i czasu nie mamy:-)
Pozdrawiam serdecznie.
Ależ Maryniu, ktoś, kto jest ciekawy świata jak Wy (kto co roku pakuje się do czołgu i rusza na podbój Rumunii????), nie może być stary!
UsuńSerdeczności