Zdążyłam!
Pogórzańska Marysia miała rację, jeszcze nie wszystkie przekwitły. W zacienionych miejscach rezerwatu w Dwerniczku było ich całkiem sporo.
Karpacka odmiana ma pędy dwukwiatowe
Czego się nie robi dla zdjęcia... (fot. Nuna) :)
*)
Leucojum vernum - śnieżyca wiosenna
No to już wiem, zdążyłaś:-)
OdpowiedzUsuńNo jakże by! trzeba się położyć lub bodaj pochylić czy przyklęknąć nad kwitnącymi roślinami, przecież najładniejsze z "żabiej" perspektywy:-) pozdrawiam serdecznie ślę. A niebo na Wami, że rzadko spotkać takie w Bieszczadach:-)
One są przepiękne. W mojej okolicy też jest niewielki rezerwacik jednak w tym roku nie zaglądałam tam.
OdpowiedzUsuńCudne są te kwiatki.
OdpowiedzUsuńMaryniu, Aleksandro, Aniu - dziękuję za miłe słowa. przemierzyłyśmy chyba całą łąkę na kolanach starając się nie zgnieść kwiatków. Na szczęście śnieżyce nie są tak popularne jak biedne tatrzańskie krokusy, więc nie miałyśmy konkurencji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie
My w Skansenie w Sanoku też sporo ich znaleźliśmy :) Bieszczady też stają się popularne, czy może już nawet są, ale jeszcze nie na taką skalę jak Tatry :)
OdpowiedzUsuńWidziałam Wasze zdjęcia i też miałam zamiar odwiedzić skansen dla śnieżyc ale udało się nam wyrwać aż do Dwernika :)
Usuń