na horyzoncie Cergowa |
W Bałuciance natknęłam się na zimowity...
i niespodziankę - najpiękniejszą polną drogę pokryto asfaltem. Podobno asfalt ma być aż do drogi z Lubatowej do Iwonicza Zdroju. Skutkiem ubocznym tej inwestycji jest wzmożony ruch na Przymiarkach. Niektórzy wjeżdżają na sam szczyt. Szkoda, kiedyś to było piękne, ciche miejsce.
Bukowe lasy powoli rudzieją
Glorietta też stroi się w jesienną szatę
Pozdrawiam serdecznie
P.S.
Tytuł posta zaczerpnęłam z utworu "Łódki marzeń" Domu o Zielonych Progach.
P.S.
Tytuł posta zaczerpnęłam z utworu "Łódki marzeń" Domu o Zielonych Progach.
Rzeczywiście, jakoś mniej tarniny tego roku. Widać musi sobie odpocząć, jak każde drzewo owocowe :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia...
Pozdrawiamy, Kasia i Kamil :)
Nie wiem, co to jest tarnina, choć spotkałam się z nazwą w Bieszczadach. Nie zbieramy jej tu ( chyba). Widoki są iście sielskie. Idealne do spacerów.
OdpowiedzUsuńU nas kwitła obficie w tym roku, ale owoców również nie widziałam.
OdpowiedzUsuńW Karkonoszach też już jesień zbliża się dużymi krokami.
Kasiu i Kamilu - w zeszłym roku gałęzie były dosłownie oblepione owocami, teraz ledwo pojedyncze się trafiają gdzieś na czubkach krzaków.
OdpowiedzUsuńAniu - tarnina to takie kolczaste krzaki, z jej owoców (małe, dość cierpkie śliweczki) robi się pyszną nalewkę
Aleksandro - widocznie w całej Polsce słaby urodzaj tarniny. U nas też już pachnie jesienią co mnie bardzo cieszy, bo takich kolorów nie ma żadna pora roku :)
Pozdrawiam Was serdecznie
Ano asfaltują wszędzie; ktoś mi napisał, że może asfalt słaby i po kilku zimach wykruszy się:-)
OdpowiedzUsuńMoże być i nalewka na węgierkach, w końcu tarnina to też śliwka; i u nas pojedyncze owocki na krzakach, za to głóg czerwienieje wszędzie, muszę nazbierać i utrzeć z miodkiem, ponoć dobry na nadciśnienie i babskie "wapory"; pozdrowienia ślę.
Ciekawi mnie, co też z tych śliwek wyjdzie. Piłam kiedyś takie śliwkowe cudo wykonane przez panią rodem z Ukrainy, pyszne tylko niestety nie zanotowałam przepisu.
UsuńPozdrawiam serdecznie