W drugi dzień nowego roku wybrałam się na ulubione łąki nad Lubatową. Tyle zmian dookoła, chciałam sprawdzić, czy beskidzka królowa nadal stoi na swoim miejscu.
Szłam jak zwykle z Iwonicza Zdroju zielonym szlakiem. W lesie cisza aż w uszach dzwoni. Na szczęście na górze nie wiało, przy tęgim mrozie trudno by było wytrzymać.
I oto jest majestatyczna królowa przystrojona w mroźne koronki
Jeszcze ostatni rzut oka na Cergowa i wracam, bo mimo kilku warstw odzieży nie da się długo wytrzymać na mrozie.
Pięknych wypraw w nowym roku!
Piękne widoki, tchnące spokojem. Lubię takie klimaty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRuszyliśmy się trochę w teren w sobotę, zmarzłam jak licho, ręce zgrabiały od pstrykania zdjęć, tak, że z ulgą wróciliśmy do chatki; u nas troszeczkę śniegu spadło, jest bardziej biało, do tego piękna szadź; i Tobie niech się szlaki ścielą połogo, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowne zdjęcia. Wycieczka bardzo sympatyczna, ale było bardzo mroźno.
OdpowiedzUsuńAleksandro - taki jest właśnie mój ukochany Beskid Niski
OdpowiedzUsuńMaryniu - mnie pstrykanie utrudniały łzawiące oczy (okulary były w plecaku, bo miałam wrażenie, że mi przymarzają do nosa, hehe)
Antonino - owszem, było mroźno ale na szczęście nie wiało więc dało się wytrzymać. no i sprawdziła się metoda ubierania na cebulkę
Pozdrawiam Was serdecznie :)