Co się odwlecze, to nie uciecze. Wybierałam się do Rumunii w maju ale z różnych powodów musiałam zrezygnować z wyjazdu. Jednak gdy tylko nasz PTTK zamieścił na swojej stronie informację sanockiego oddziału o kolejnej wycieczce w tamte okolice, natychmiast namówiłam Nunę (łatwo nie było)na wyjazd.
Wyjeżdżaliśmy w czwartek w nocy w rzęsistym deszczu ale pełni optymizmu - prognozy zapowiadały dla Maramureszu jedynie przelotne opady. I rzeczywiście Rumunia powitała nas bezdeszczową aurą.
zdjęcie robione przez przednią szybę autobusu, stąd te plamy :) |
katedra rzymskokatolicka w Satu Mare |
Kolejnym przystankiem była Sapanta ze słynnym wesołym cmentarzem
jak widać na drugim planie, deszcz nas ścigał |
nie znam rumuńskiego ale sądząc po obrazku, pani za życia rozpalała męskie serca |
a pan miał słabość do trunków |
Przed cmentarzem są liczne kramy, na których bezskutecznie poszukiwałam kilimu na ścianę - większość była za duża do mojego mikroskopijnego pokoiku a i kolory porażały jaskrawością.
Z Sapanty pojechaliśmy do Sighetu Maramorskiego,najdalej na północ położonego miasta rumuńskiego, gdzie mieściło się jedno z najcięższych komunistycznych więzień. Obecnie mieści się tam muzeum upamiętniające ofiary systemu.
Z Sighetu udaliśmy się do miejscowości Borsa, gdzie nocowaliśmy w miłym pensjonacie z widokiem na najwyższy szczyt Alp Rodniańskich -Pietrosul (2303 m n.p.m.)
co prawda trafił nam się pokój z widokiem na... szopę :) ale sąsiedzi dysponowali balkonem, na którym integrowaliśmy się wieczorami podziwiając widoki |
"dymiący" Pietrosul z balkonu sąsiadów |
cdn
Bardzo mi się tam podoba. Czekam na dalszą relację.
OdpowiedzUsuńCzasami mam wielką ochotę na zorganizowaną wycieczkę, zawiozą, dadzą jeść, oprowadzą, bardzo sympatyczne są też wieczory integracyjne, ale ... no właśnie, cenimy sobie niezależność, dowolność w wyborze, a to kosztuje godzinami za kierownicą, zatroszczeniem się o nocleg, zakupy ... ale kiedyś, kto wie, może i my skusimy się na taką wycieczkę; lecę teraz do następnej części, bo Twoja wycieczka, Maniu, jest miłym wspomnieniem; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu, to tylko północna część Rumunii, ciekawe jaka jest reszta tego kraju :)
OdpowiedzUsuńMarysiu, też lubię niezorganizowane włóczęgi ale niestety trudno zebrac ekipę na taka eskapadę do Rumunii
Pozdrawiam Was serdecznie